|
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
[Wskazania ks. Blachnickiego na Triduum Paschalne]
[Pascha z ojcem Franciszkiem Blachnickim]
Pomoc w owocnym przeżyciu Triduum Paschalnego.
[więcej w zakładce tematycznej na boku strony (np. zeszłoroczne propozycje na przeżycie Triduum w domu) -> ]
Materiały na Triduum Paschalne 2021 przygotowane przez Diakonię Modlitwy z Krakowa [pobierz]: Triduum-Paschalne-2021
Serwis pomagający przeżyć (zrozumieć) ten święty czas: https://www.liturgia.pl/triduum/2021/
Modlitwy ze starych modlitewników:
[*] Nabożeństwo do Cierpiącego Jezusa na każdy dzień tygodnia a mianowicie na Wielki Tydzień [1855 r.]
[*] Modlitwy i rozmyślania w Wielki Czwartek
[*] Modlitwy i rozmyślania w Wielki Piątek
[*] Modlitwa z wszelką prośbą o zbawienie.
[*] oraz "Medytacja w Wielki Piątek"
Odpusty
Msza Wieczerzy Pańskiej - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za śpiew "Sław języku Tajemnicę"
Liturgia Męki Pańskiej - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za adorację krzyża.
Wigilia Paschalna - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za odnowienie przyrzeczeń chrztu.
Zdjęcia
"Ciemnica" w parafii św. Mikołaja w Grójcu:
Krzyż adorowany.
"Grób Pański" w parafii św. Mikołaja w Grójcu:
Franciszkańska katecheza paschalna 2021
Co na mojej stronie pisałem o Triduum:
Pliki do pobrania:
Dokumenty:
[Nota do biskupów i konferencji episkopatów w sprawie celebracji Wielkiego Tygodnia 2021]
[Wytyczne dotyczące Wielkiego Tygodnia i Triduum Paschalnego 2020]
Błogosławieństwo pokarmów na stół wielkanocny:
[Ks. Marian Pisarzak MIC - Błogosławieństwo pokarmów i napojów wielkanocnych] /pdf/
[Obrzęd błogosławieństwa pokarmów w domu: Archidiecezja warszawska] /pdf/
[Obrzęd błogosławieństwa pokarmów w domu: Diecezja koszalińska] /pdf/
[Obrzęd błogosławieństwa pokarmów w domu: Diecezja tarnowska] /pdf/
Wielki Czwartek
Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Mszy Krzyżma
1 kwietnia 2021 r.
Ewangelia ukazuje nam przemianę uczuć w osobach, które słuchają Pana. Zmiana jest dramatyczna i pokazuje nam, jak bardzo z głoszeniem Ewangelii związane są prześladowanie i krzyż. W sercach mieszkańców Nazaretu zachwyt wzbudzony przez słowa łaski, które wyszły z ust Jezusa, trwał bardzo krótko. Zdanie, które ktoś szepnął po cichu, podstępnie „rozeszło się jak wirus”: „Czy nie jest to syn Józefa?” (Łk 4, 22).
To jeden z tych dwuznacznych zwrotów, które czasem padają mimochodem. Można go użyć, by wyrazić z radością: „Jakże to cudowne, że ktoś o tak skromnym pochodzeniu przemawia z takim autorytetem!”. A inny może go użyć, by powiedzieć z pogardą: „A ten, skąd się wziął? Za kogo się uważa?”. Jeśli dobrze się temu przyjrzeć, to zdanie to jest powtarzane, gdy apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy, napełnieni Duchem Świętym, zaczynają głosić Ewangelię. Ktoś powiedział: „Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? (Dz 2, 7). I podczas, gdy jedni przyjmowali Słowo z radością, inni brali ich za pijanych.
Formalnie zdawać by się mogło, że wybór pozostaje otwarty, ale jeśli weźmiemy pod uwagę skutki, w tym konkretnym kontekście, słowa te zawierały zaczyn przemocy, która rozpętała się przeciwko Jezusowi.
Jest to „zdanie pociągające skutek” [1], jak wtedy, gdy jeden mówi: „Tego już za wiele!” i atakuje drugiego, lub odchodzi.
Pan, który czasami milczał lub odchodził na drugi brzeg, tym razem nie zrezygnował z komentarza, ale obnażył złośliwą logikę, która czaiła się pod pozorami zwykłej wiejskiej plotki. „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum” (Łk 4, 23). „Ulecz samego siebie...”
„Niech sam się ocali”. W tym tkwi trucizna! To ten sam zwrot, który będzie towarzyszył Panu aż po krzyż: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi” (Łk 23, 35); „i nas też wybaw” - doda jeden z dwóch złoczyńców (por. w. 39).
Pan, jak zawsze, nie rozmawia ze złym duchem, odpowiada jedynie słowami Pisma Świętego. Także prorocy Eliasz i Elizeusz nie zostali zaakceptowani przez swoich rodaków, ale przez fenicką wdowę i Syryjczyka cierpiącego na trąd: dwoje cudzoziemców, dwoje ludzi innej religii. Fakty trafiły w sedno i wywołały efekt, który Symeon, ów charyzmatyczny starzec, przepowiedział: że Jezus będzie „znakiem sprzeciwu” (semeion antilegomenon) (Łk 2, 34) [2].
Słowo Jezusa ma moc wydobyć na światło dzienne to, co nosimy w sercu, co jest zazwyczaj mieszaniną, jak pszenica i kąkol. A to powoduje walkę duchową. Widząc przeobfite czyny miłosierdzia Pana, słysząc Jego błogosławieństwa i ewangeliczne „biada wam!”, człowiek jest zmuszony do rozeznania i dokonania wyboru. W tym przypadku Jego słowo nie zostało przyjęte i sprawiło, iż tłum, rozpalony gniewem, próbował odebrać mu życie. Ale nie nadeszła jeszcze „godzina" i Pan, jak mówi nam Ewangelia, „przeszedłszy pośród nich oddalił się” (Łk 4, 30).
Nie nadeszła godzina, ale szybkość, z jaką rozpętała się furia i zaciekłość gniewu, zdolna, by zabić Pana w tej właśnie chwili, pokazuje nam, że zawsze jest to godzina. I tym chcę się właśnie dziś z wami podzielić, drodzy kapłani: że godzina radosnego głoszenia i godzina prześladowania i krzyża są ze sobą powiązane.
Głoszenie Ewangelii jest zawsze związane z przyjęciem konkretnego krzyża. Łagodne światło Słowa rodzi jasność w sercach dobrze usposobionych, a zamieszanie i odrzucenie w tych, które takimi nie są. Widzimy to nieustannie w Ewangelii.
Dobre ziarno zasiane na polu przynosi owoc – sto-, sześćdziesięcio-, trzydziestokrotny – ale budzi też zazdrość nieprzyjaciela, który obsesyjnie sieje w nocy kąkol (por. Mt 13, 24-30, 36-43).
Czułość miłosiernego ojca nieodparcie pobudza syna marnotrawnego, by powrócił do domu, ale budzi też oburzenie i niechęć starszego syna (por. Łk 15, 11-32).
Hojność pana winnicy jest powodem do wdzięczności dla robotników ostatniej godziny, ale dla pierwszych jest powodem do gorzkich komentarzy, bo czują się urażeni, ponieważ ich pan jest dobry (por. Mt 20, 1-16).
Bliskość Jezusa, który jada z grzesznikami, zdobywa serca takie jak Zacheusza, Mateusza, Samarytanki..., ale wywołuje też uczucie pogardy u tych, którzy uważają się za sprawiedliwych.
Wielkoduszność owego człowieka, który posyła swojego syna, sądząc, że rolnicy go uszanują, rozpętuje w nich jednak dzikość ponad wszelką miarę: mamy do czynienia z tajemnicą nieprawości, która prowadzi do zabicia Sprawiedliwego (por. Mt 21, 33-46).
To wszystko, drodzy bracia kapłani pokazuje nam, że głoszenie Dobrej Nowiny jest w tajemniczy sposób związane z prześladowaniem i krzyżem.
Św. Ignacy Loyola, wpatrując się w Narodzenie Pańskie, - wybaczcie mi tę reklamę mojej rodziny zakonnej - wyraża tę ewangeliczną prawdę, gdy każe nam obserwować i rozważać to, co czynią święty Józef i Matka Boża: „jak podróżują i trudzą się, aby Pan narodził się w skrajnym ubóstwie, a po tylu trudach, doznawszy głodu i pragnienia, upału i zimna, krzywd i zniewag, umarł wreszcie na krzyżu; a to wszystko dla mnie”. Następnie – dodaje Ignacy – „wchodząc w siebie i pożytek jakiś duchowny wyciągnąć” (Ćwiczenia duchowne, 116) – radość narodzenia Pana, i cierpienie krzyża, prześladowania.
Jaką refleksję możemy podjąć, aby czerpać korzyści dla naszego życia kapłańskiego, rozważając tę wczesną obecność krzyża – niezrozumienia, odrzucenia, prześladowania – na samym początku i w samym sercu ewangelicznego przepowiadania?
Przychodzą mi na myśl dwie refleksje.
Po pierwsze, nie jest zaskakujące, że krzyż jest obecny w życiu Pana na początku Jego posługi, a nawet przed Jego narodzeniem. Jest on już obecny w pierwszym niepokoju Maryi wobec zwiastowania anioła; jest obecny w bezsenności Józefa, który czuje się zmuszony do opuszczenia swojej oblubienicy; jest obecny w prześladowaniach Heroda i w trudnościach, jakich doznaje Święta Rodzina, takich samych, jakie dotykają wiele rodzin, które muszą udać się na wygnanie ze swojej ojczyzny.
Ta rzeczywistość otwiera nas na tajemnicę krzyża przeżywaną od początku. Pozwala nam zrozumieć, że krzyż nie jest faktem a posteriori, okazjonalnym, powstałym w wyniku zbiegu okoliczności w życiu Pana. To prawda, że wszyscy krzyżujący w dziejach sprawiają wrażenie, jakby krzyż był szkodą uboczną, ale tak nie jest: krzyż nie zależy od okoliczności, wielkie krzyże ludzkości i nazwijmy tak: małe krzyże naszego życia powszedniego nie zależą od okoliczności.
Dlaczego Pan przyjął krzyż w całej jego rozciągłości? Dlaczego Jezus przyjął całą mękę: przyjął zdradę i opuszczenie przez swych przyjaciół już podczas Ostatniej Wieczerzy, czy zaakceptował bezprawne uwięzienie, wyrok w trybie doraźnym, nieproporcjonalne orzeczenie, niegodziwość bezpodstawnych policzków i plwocin...? Gdyby okoliczności decydowały o zbawczej mocy krzyża, Pan nie przyjąłby tego wszystkiego. Ale ponieważ nastała Jego godzina, przyjął krzyż w całej pełni. W krzyżu bowiem nie ma dwuznaczności! Krzyż nie podlega negocjacjom.
Druga refleksja jest następująca. To prawda, że w krzyżu jest coś, co stanowi integralną część naszej ludzkiej kondycji, ograniczenia i kruchości. Jest jednak również prawdą, że w krzyżu dzieje się coś, co nie jest nieodłącznie związane z naszą słabością, ale jest ukąszeniem węża, który widząc ukrzyżowanego bezradnym, kąsa go i próbuje otruć i zdyskredytować całe jego dzieło. Ukąszenie, które ma na celu zgorszenie – jest to epoka zgorszeń . ukąszenie, które ma na celu unieruchomienie i czyni bezowocną i nieistotną każdą posługę i poświęcenie miłości dla innych. Jest to trucizna złego, która stale nalega: wybaw sam siebie.
I w tym ukąszeniu, okrutnym i bolesnym, które chciałoby być śmiertelnym, pojawia się wreszcie triumf Boga. Święty Maksym Wyznawca ukazał nam, że w przypadku Jezusa ukrzyżowanego sytuacja uległa odwróceniu: diabeł, kąsając ciało Pana, nie zatruł go - w Nim znalazł jedynie bezgraniczną łagodność i posłuszeństwo woli Ojca - lecz przeciwnie, zjednoczony z miłością krzyża połknął Ciało Pańskie, które było dla niego trucizną, a dla nas stało się antidotum unieszkodliwiającym moc złego [3].
Oto refleksje. Prośmy Pana o łaskę wyciągnięcia korzyści z tego nauczania: w głoszeniu Ewangelii zawarty jest krzyż, to prawda, ale jest to krzyż, który zbawia. Ukojony krwią Jezusa, jest on krzyżem z mocą Chrystusowego zwycięstwa, które pokonuje zło, które uwalnia nas od Złego. Przyjęcie go wraz z Jezusem i tak jak On, nawet „zanim” pójdziemy głosić, pozwala nam rozeznać i odrzucić truciznę zgorszenia, którą diabeł będzie próbował nas zatruć, gdy krzyż niespodziewanie pojawi się w naszym życiu.
„My zaś nie należymy do odstępców” (hypostoles) (Hbr 10, 39) - taką radę daje nam autor Listu do Hebrajczyków. Nie gorszymy się, bo Jezus nie był zgorszony, gdy widział, że Jego radosna nowina zbawienia ubogich nie rozbrzmiewała czystym głosem, lecz pośród krzyków i gróźb tych, którzy nie chcieli usłyszeć Jego Słowa, albo sprowadzić je do legalizmów, moralizmów, klerykalizmów i tym podobnych.
Nie gorszymy się, ponieważ Jezus nie był zgorszony, musząc uzdrawiać chorych i uwalniać więźniów pośród dyskusji i sporów moralistycznych, legalistycznych, klerykalnych, które pojawiały się za każdym razem, gdy czynił dobro.
Nie gorszymy się, ponieważ Jezus nie był zgorszony, musząc dawać wzrok ślepym pośród ludzi, którzy zamykali oczy, aby nie widzieć lub odwracali wzrok.
Nie gorszymy się, ponieważ Jezus nie był zgorszony faktem, że jego przepowiadanie roku łaski Pana – roku, który jest całą historią – wywołało publiczny skandal, który dzisiaj zająłby ledwie trzecią stronę prowincjonalnej gazety.
I nie gorszymy się, że głoszenie Ewangelii nie czerpie swej skuteczności z naszych elokwentnych słów, ale z mocy krzyża (por. 1 Kor 1, 17).
Od sposobu, w jaki przyjmujemy krzyż głosząc Ewangelię – przez nasze uczynki, a jeśli trzeba, przez nasze słowa – ukazują się dwie rzeczy: że cierpienia, które przynosi nam Ewangelia, nie są naszymi własnymi cierpieniami, ale „cierpieniami Chrystusa w nas” (2 Kor 1, 5) oraz że „nie głosimy siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa” i jesteśmy „sługami ze względu na Jezusa” (2 Kor 4, 5).
Chciałbym zakończyć pewnym wspomnieniem. Pewnego razu, w mrocznym okresie mojego życia, poprosiłem Pana o łaskę, która wybawiłaby mnie z trudnej i ciężkiej sytuacji. Poszedłem głosić rekolekcje pewnym zakonnicom i ostatniego dnia, jak to było wtedy w zwyczaju, spowiadały się. Przyszła bardzo stara zakonnica, z czystymi oczami, wręcz jaśniejącymi. Była to Boża niewiasta. Poczułem pragnienie, by prosić ją za mnie i powiedziałam jej: „Siostro, jako pokutę módl się za mnie, bo potrzebuję łaski. Niech siostra poprosi o nią Pana. Jeśli poprosisz o to Pana, to na pewno mi to da”. Odczekała dobrą chwilę, jakby się modląc, a potem powiedziała: „Z pewnością Pan da ci łaskę, ale nie pomyl się: da ją na swój Boski sposób”. Zrobiło mi to bardzo dobrze, kiedy usłyszałem, że Pan daje nam zawsze to, o co prosimy, ale na swój boski sposób. Ten sposób wiąże się z krzyżem. Nie ze względu na masochizm, ale z miłości, z miłości aż do końca [4].
PRZYPISY:
1. Jak te wskazane przez mistrza duchowego, ojca Claude Judde; jedno z tych sformułowań, które towarzyszą naszym decyzjom i zawierają „ostatnie słowo”, to, które prowadzi do decyzji i pobudza osobę lub grupę do działania. Por. C. JUDDE, Œuvres spirituaelles II, 1883, Instruction sur la connaissance de soi même, 313-319,
2. Słowo „antilegomenon” oznacza, że będzie się mówiło przeciwko Niemu, że jedni będą mówili o Nim dobrze, a inni źle.
3. Por. Centuria 1, 8-13, w: Liturgia godzin, tom I, wydanie II (Pallottinum 2006), s. 458.
4. Por. Homilia podczas Mszy św, w Domu św. Marty, 29 maja 2013.
za: papiez.wiara.pl
Wielki Piątek
Kazanie wygłoszone przez krad. Raniero Cantalamessa, OFMcap w czasie Liturgii Wielkiego Piątku
2 kwietnia 2021 r.
„PIERWORODNY MIĘDZY WIELU BRAĆMI” (Rz 8, 29)
Kazanie na Wielki Piątek 2021
3 października, przy grobie św. Franciszka w Asyżu, Ojciec Święty podpisał encyklikę o braterstwie „Fratelli tutti”. W krótkim czasie rozbudziła ona w wielu sercach dążenie do tej powszechnej wartości, ukazała liczne rany zadane jej w dzisiejszym świecie, wskazała pewne drogi prowadzące do osiągnięcia prawdziwego i sprawiedliwego ludzkiego braterstwa i wezwała wszystkich - osoby i instytucje - do działania na jego rzecz.
Encyklika w swoim zamyśle skierowana jest do bardzo szerokiego kręgu odbiorców, w obrębie i na zewnątrz Kościoła: w praktyce do całej ludzkości. Obejmuje wiele dziedzin życia: od sfery prywatnej do publicznej, od religijnej do społecznej i politycznej. Biorąc pod uwagę tę jej perspektywę uniwersalną, słusznie unika ona ograniczania dyskursu do tego, co jest właściwe i wyłączne dla chrześcijan. Pod koniec encykliki znajduje się jednak paragraf, w którym ewangeliczny fundament braterstwa został streszczony w kilku pełnych życia słowach. Powiada ona:
„Inni czerpią z odmiennych źródeł. Dla nas tym źródłem ludzkiej godności i braterstwa jest Ewangelia Jezusa Chrystusa. Z niej wypływa dla myśli chrześcijańskiej i dla działania Kościoła prymat przypisywany relacji, spotkaniu ze świętą tajemnicą drugiego człowieka, powszechna komunia z całą ludzkością jako powołanie wszystkich” (FT, 277).
Sprawowana przez nas tajemnica, pobudza nas, byśmy skupili się właśnie na tym chrystologicznym fundamencie braterstwa, ponieważ zostało ono zainaugurowane właśnie na krzyżu.
W Nowym Testamencie „brat” oznacza, w sensie pierwotnym, osobę zrodzoną z tego samego ojca i matki. Braćmi nazywani są ponadto należący do tego samego ludu i narodu. Dlatego Paweł mówi, że jest gotów stać się klątwą, odłączonym od Chrystusa, dla dobra swoich braci według ciała, którymi są Izraelici (por. Rz 9, 3). Jest oczywiste, że w tych kontekstach, podobnie jak w innych przypadkach, termin „bracia” obejmuje mężczyzn i kobiety, braci i siostry.
W tym poszerzaniu perspektywy dochodzimy do nazywania bratem każdej osoby ludzkiej, ze względu na fakt, że nim jest. Brat jest tym, co Biblia nazywa „bliźnim”. „Kto nienawidzi brata swego...” (1 J 2,9) oznacza: kto nie miłuje swego bliźniego. Kiedy Jezus mówi: „ Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40), ma na myśli każdą osobę ludzką potrzebującą pomocy.
Ale oprócz tych wszystkich dawnych i znanych znaczeń, w Nowym Testamencie słowo „brat” coraz wyraźniej wskazuje na pewną szczególną kategorię osób. Braćmi między sobą są uczniowie Jezusa, ci, którzy przyjmują Jego naukę. „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? […] Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mt 12, 48-50).
W tym kontekście Pascha wyznacza nowy i decydujący etap. Dzięki niej Chrystus staje się „pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8, 29). Uczniowie stają się braćmi w nowym i bardzo głębokim sensie: dzielą nie tylko nauczanie Jezusa, ale także Jego Ducha, Jego nowe życie jako Zmartwychwstałego. Znamienne jest, że dopiero po swoim zmartwychwstaniu, po raz pierwszy, Jezus nazywa swoich uczniów „braćmi”: „Udaj się do moich braci - mówi do Marii Magdaleny - i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»” (J 20, 17). „Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni - czytamy w Liście do Hebrajczyków - z jednego [są] wszyscy. Z tej to przyczyny [Chrystus] nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi, nie wstydzi się nazywać ich braćmi” (Hbr 2,11).
Po Wielkanocy jest to najczęstsze użycie terminu brat; wskazuje on na brata w wierze, członka wspólnoty chrześcijańskiej. Bracia „według krwi” także w tym przypadku, ale z krwi Chrystusa! To czyni braterstwo w Chrystusie czymś wyjątkowym i transcendentnym w porównaniu z innymi rodzajami braterstwa i wynika z faktu, że Chrystus jest także Bogiem. Nie zastępuje ono innych rodzajów braterstwa, opartych na więzach rodzinnych, narodowych czy rasowych, ale je wieńczy. Wszystkie istoty ludzkie są braćmi, jako stworzenia tego samego Boga i Ojca. Do tego wiara chrześcijańska dodaje drugi decydujący powód. Jesteśmy braćmi nie tylko ze względu na stworzenie, ale także ze względu na odkupienie; nie tylko dlatego, że wszyscy mamy tego samego Ojca, ale dlatego, że wszyscy mamy tego samego brata, Chrystusa, „pierworodnego między wielu braćmi”.
* * *
W świetle tego wszystkiego musimy teraz dokonać pewnych bieżących refleksji. Braterstwo buduje się, zaczynając od tego co bliskie, od nas, a nie poprzez wielkie plany, ambitne i abstrakcyjne cele. Oznacza to, że powszechne braterstwo zaczyna się dla nas od braterstwa w Kościele katolickim. Pomijam tu na razie także drugi krąg, jakim jest braterstwo między wszystkimi wierzącymi w Chrystusa, czyli ekumenizm.
Braterstwo katolickie jest zranione! Tunika Chrystusa została rozerwana na strzępy przez podziały między Kościołami; ale - co jest nie mniej poważne - każdy kawałek tuniki często dzieli się z kolei na inne kawałki. Mówię oczywiście o ludzkim elemencie tuniki, ponieważ prawdziwej tuniki Chrystusa, Jego mistycznego ciała ożywionego Duchem Świętym, nikt nigdy nie będzie w stanie rozerwać. W oczach Boga Kościół jest „jeden, święty, katolicki i apostolski” i takim pozostanie aż do skończenia świata. To jednak nie usprawiedliwia naszych podziałów, ale sprawia, że jesteśmy za nie bardziej winni i musi nas mocniej pobudzać do ich uzdrowienia.
Co jest najczęstszą przyczyną podziałów między katolikami? Nie jest to dogmat, nie są to sakramenty i posługi: to wszystko, co dzięki szczególnej łasce Bożej zachowujemy nienaruszone i jednomyślne. Jest to opcja polityczna, kiedy przeważa nad opcją religijną i kościelną, i opowiada się za jakąś ideologią, całkowicie zapominając o wartości i obowiązku posłuszeństwa w Kościele. To jest prawdziwy czynnik podziału w niektórych częściach świata, nawet jeśli się go przemilcza lub lekceważąco neguje. Jest to grzech, w najściślejszym znaczeniu tego słowa. Oznacza, że w sercu człowieka ważniejsze stało się „królestwo tego świata”, niż królestwo Boże.
Sądzę, że wszyscy jesteśmy wezwani do zrobienia poważnego rachunku sumienia w tej sprawie i do nawrócenia. Jest to w pełnym tego słowa znaczeniu dzieło tego, który nazywa się „diabolos”, to znaczy rozdzielający, nieprzyjaciel, który sieje kąkol, jak go określa Jezus w swojej przypowieści (por. Mt 13, 25).
* * *
Musimy uczyć się z Ewangelii i z przykładu Jezusa. Istniała wokół niego silna polaryzacja polityczna. Istniały cztery partie: faryzeusze, saduceusze, herodianie i zeloci. Jezus nie stanął po stronie żadnej z nich i energicznie opierał się próbom przeciągnięcia go na jedną lub drugą stronę. W tej decyzji wiernie za Nim podążała pierwsza wspólnota chrześcijańska. Jest to przykład przede wszystkim dla pasterzy, którzy muszą być pasterzami całej owczarni, a nie tylko jednej jej części. Dlatego jako pierwsi muszą uczynić poważny rachunek sumienia i zadać sobie pytanie, gdzie prowadzą swoją owczarnię: czy po swojej stronie, czy po stronie Jezusa. Sobór Watykański II powierza przede wszystkim świeckim zadanie przekładania społecznych, ekonomicznych i politycznych wskazań Ewangelii na wybory, także różne, pod warunkiem, by zawsze zachowywały szacunek dla innych i były pokojowe.
* * *
Jeśli istnieje jakiś dar czy właściwy sobie charyzmat, który Kościół katolicki powinien pielęgnować dla dobra wszystkich Kościołów, to jest nim właśnie jedność. Ostatnia podróż Ojca Świętego do Iraku pozwoliła nam namacalnie doświadczyć, co znaczy dla tych, którzy są uciskani lub wychodzą z wojen i prześladowań, poczucie się częścią uniwersalnego ciała, z kimś, kto może sprawić, że twoje wołanie zostanie usłyszane przez resztę świata i sprawić, że odrodzi się nadzieja. Po raz kolejny spełniło się polecenie Chrystusa skierowane do Piotra: „Utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,32).
Do Tego, który umarł na krzyżu, „by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11, 52), wznosimy w tym dniu „z sercem skruszonym i uniżonym duchem” modlitwę, którą Kościół kieruje do Niego podczas każdej Mszy św. przed Komunią Świętą:
Panie Jezu Chryste, Ty powiedziałeś swoim Apostołom: „Pokój wam zostawiam, pokój mój wam daję”. Prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła i zgodnie z Twoją wolą napełniaj go pokojem i doprowadź do pełnej jedności. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
za: papiez.wiara.pl
Wigilia Paschalna
Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Wigilii Paschalnej
3 kwietnia 2021 r.
Kobiety myślały, że znajdą ciało, które miały namaścić, a tymczasem znalazły pusty grób. Poszły, by opłakiwać zmarłego, a tymczasem usłyszały proklamację życia. Z tego powodu, jak mówi Ewangelia, kobiety te „ogarnęło zdumienie i przestrach” (Mk 16, 8). Zdumienie: w tym przypadku jest to strach zmieszany z radością, która zaskakuje ich serca, gdy widzą wielki kamień odsunięty od grobu i młodzieńca w białej szacie w środku. To cud móc usłyszeć te słowa: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał” (w. 6). A potem owo zaproszenie: „Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie” (w. 7). Przyjmijmy i my to zaproszenie, zaproszenie Wielkanocy: idźmy do Galilei, gdzie Zmartwychwstały Pan idzie przed nami. Ale co to znaczy „udać się do Galilei”?
Pójść do Galilei oznacza przede wszystkim zacząć od nowa. Dla uczniów jest to powrót do miejsca, w którym Pan po raz pierwszy ich odszukał i wezwał, by poszli za Nim. Jest to miejsce pierwszego spotkania i pierwszej miłości. Od tamtej chwili, porzuciwszy sieci, poszli za Jezusem, słuchając Jego nauczania i będąc świadkami cudów, których dokonywał. A jednak, choć zawsze byli przy Nim, nie rozumieli Go do końca, często źle rozumieli Jego słowa i w obliczu krzyża uciekli, zostawiając Go samego. Pomimo tej porażki Zmartwychwstały Pan jawi się jako Ten, który po raz kolejny idzie przed nimi do Galilei; idzie przed nimi, to znaczy staje przed nimi. Wzywa ich i powołuje, aby szli za Nim, niestrudzenie. Zmartwychwstały mówi do nich: „Wyruszmy na nowo skąd zaczęliśmy. Zacznijmy jeszcze raz. Chcę was znowu mieć przy sobie, pomimo wszelkich niepowodzeń”. W tej Galilei uczymy się zdumienia nieskończoną miłością Pana, który na drogach naszych porażek wytycza nowe ścieżki.
To jest pierwsza wielkanocna proklamacja, którą chciałbym wam przekazać: zawsze można zaczynać od nowa, ponieważ istnieje nowe życie, które Bóg jest w stanie w nas odnowić niezależnie od wszystkich naszych niepowodzeń. Także z ruin naszych serc Bóg może zbudować dzieło sztuki, nawet ze zrujnowanych fragmentów naszego człowieczeństwa Bóg przygotowuje nową historię. On zawsze idzie przed nami: w krzyżu cierpienia, spustoszenia i śmierci, ale także w chwale życia, które powstaje z martwych, historii, która się zmienia, nadziei, która się odradza. I w tych mrocznych miesiącach pandemii słyszymy Zmartwychwstałego Pana, który zaprasza nas, abyśmy zaczęli od nowa, abyśmy nigdy nie tracili nadziei.
Po drugie pójście do Galilei oznacza przemierzanie nowych dróg. To poruszać się w kierunku przeciwnym niż grób. Kobiety szukają Jezusa przy grobie, to znaczy idą, aby upamiętnić to, co przeżyły z Nim, a co teraz zostało utracone na zawsze. Idą, aby roztrząsać swój smutek. Jest to obraz wiary, która stała się upamiętnieniem pięknego, lecz zakończonego wydarzenia, które można jedynie wspominać. Wielu żyje „wiarą wspomnień”, tak jakby Jezus był postacią z czasów minionych, przyjacielem z młodości, którego już dawno nie ma, wydarzeniem, które miało miejsce dawno temu, kiedy jako dziecko chodziłem na katechezę. Wiara składająca się z przyzwyczajeń, z rzeczy minionych, z pięknych wspomnień z dzieciństwa, które już mnie nie dotyczą, nie stanowią dla mnie wyzwania. Natomiast pójście do Galilei oznacza uczenie się, że wiara, aby być żywą, musi powrócić na drogę. Musi każdego dnia ożywiać początek pielgrzymowania, zadziwienie pierwszym spotkaniem. A następnie powierzyć siebie, nie zakładając, że już wszystko wiemy, ale z pokorą tych, którzy pozwalają się zaskakiwać drogom Boga. Pójdźmy do Galilei, aby odkryć, że Bóg nie może być umieszczony wśród wspomnień z dzieciństwa, lecz że jest żywy, zawsze zaskakuje. Zmartwychwstały, nigdy nie przestaje nas zadziwiać.
Oto druga wieść Wielkanocy: wiara nie jest repozytorium przeszłości, Jezus nie jest postacią nieaktualną. On żyje, tu i teraz. Idzie z tobą każdego dnia, w sytuacji, którą przeżywasz, w próbie, przez którą przechodzisz, w marzeniach, które nosisz w sobie. Otwiera nowe drogi tam, gdzie zdaje ci się, że ich nie ma, popycha cię, byś szedł pod prąd opłakiwania i „już widziałem”. Nawet jeśli wszystko wydaje ci się stracone, otwórz się z zachwytem na Jego nowość: zaskoczy cię.
Pójść do Galilei oznacza również wybrać się do granic. Ponieważ Galilea jest miejscem najbardziej odległym: w tym złożonym i zróżnicowanym regionie żyją ci, którzy są najbardziej oddaleni od rytualnej czystości Jerozolimy. Niemniej jednak, to właśnie stamtąd Jezus rozpoczął swoją misję, kierując swoje nauczanie do tych, którzy z trudem wiodą codzienne życie, do wykluczonych, słabych, ubogich, aby być obliczem i obecnością Boga, który niestrudzenie poszukuje zgnębionych i zagubionych, który idzie do samych granic egzystencji, ponieważ w Jego oczach nikt nie jest ostatni, nikt nie jest wykluczony. Zmartwychwstały prosi swoich uczniów, aby tam właśnie szli także dzisiaj. Jest to miejsce codziennego życia, są to ulice, które przemierzamy każdego dnia, są to zaułki naszych miast, gdzie Pan nas poprzedza i uobecnia się właśnie w życiu tych, którzy nas mijają i dzielą z nami swój czas, swoje domy, swoją pracę, swoje trudy i swoje nadzieje. W Galilei uczymy się, że możemy odnaleźć Zmartwychwstałego Pana w obliczu naszych braci, w entuzjazmie tych, którzy marzą i w rezygnacji przygnębionych, w uśmiechu tych, którzy się cieszą i we łzach ludzi cierpiących, zwłaszcza w ubogich i tych, którzy są na marginesie. Będziemy zdumieni, w jaki sposób wielkość Boga objawia się w małości, jak Jego piękno jaśnieje w prostych i ubogich.
Oto zatem trzecia proklamacja wielkanocna: Jezus, Zmartwychwstały, kocha nas bezgranicznie i nawiedza każdą sytuację w naszym życiu. Zaistniał ze swoją obecnością w sercu świata i zaprasza nas także do pokonywania barier, przezwyciężania uprzedzeń, zbliżania się każdego dnia do tych, którzy nas otaczają, do odkrywania na nowo łaski dnia powszedniego. Rozpoznajmy Go obecnego w naszej Galilei, w codziennym życiu. Z Nim życie się zmieni. Bo poza wszelką klęską, złem i przemocą, poza wszelkim cierpieniem i śmiercią, Zmartwychwstały żyje i kieruje historią.
Bracie, siostro, jeśli tej nocy nosisz w sercu jakąś mroczną godzinę, jakiś dzień, który jeszcze nie zaświtał, pogrzebane światło, rozbite marzenie, otwórz swoje serce w zachwycie na wieść Wielkanocy: „Nie bój się, On zmartwychwstał! Czeka na ciebie w Galilei”. Twoje oczekiwania nie pozostaną niespełnione, twoje łzy zostaną otarte, twoje obawy zostaną przezwyciężone przez nadzieję. Ponieważ Pan cię poprzedza, idzie przed tobą. I z Nim życie zaczyna się na nowo.
za: papiez.wiara.pl
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 64 gości oraz 0 użytkowników.
![]() |
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
||||||
![]() |
![]() |