|
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Pomoc w owocnym przeżyciu Triduum Paschalnego.
[więcej w zakładce tematycznej na boku strony -> ]
Serwis pomagający przeżyć (zrozumieć) ten święty czas: https://triduum.liturgia.pl/
Modlitwy ze starych modlitewników:
[Modlitewnik pasyjny na Wielki Post.] i [Modlitewnik pasyjno-paschalny.] -> [Zegar Męki Pańskiej]
Wielki Czwartek: [Modlitwy za kapłanów i o powołania]
[List biskupów polskich do kapłanów na Wielki Czwartek 2022 roku]
[Dobro w Wielki Czwartek]
[Modlitwy i rozmyślania w Wielki Czwartek]
Odpust: Msza Wieczerzy Pańskiej - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za śpiew "Sław języku Tajemnicę"
Wielki Piątek: [Modlitwy i rozmyślania w Wielki Piątek]
["Medytacja w Wielki Piątek"]
[Modlitwy do Pana Jezusa Bolejącego.]
[Modlitewnie przy Krzyżu Świętym - bądź uwielbiony.]
Odpust: Liturgia Męki Pańskiej - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za adorację krzyża.
Wielka Sobota: [Modlitwy i rozmyślania w Wielką Sobotę]
Odpust: Wigilia Paschalna - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za odnowienie przyrzeczeń chrztu.
Zdjęcia
"Ciemnica" w parafii św. Mikołaja w Grójcu w 2022 r.
Krzyż adorowany.
"Grób Pański" w parafii św. Mikołaja w Grójcu
Co na mojej stronie pisałem o Triduum:
Pliki do pobrania:
Wielki Czwartek
Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Mszy Krzyżma
14 kwietnia 2022 r.
W czytaniu z proroka Izajasza, którego wysłuchaliśmy, Pan składa obietnicę pełną nadziei, która dotyczy nas bezpośrednio: „Wy zaś będziecie nazywani kapłanami Pana,/ zwać was będą sługami Boga naszego […] Dam im uczciwą zapłatę/ i zawrę z nimi wieczyste przymierze” (61, 6. 8). Bycie kapłanami jest, drodzy bracia, łaską, bardzo wielką łaską, która nie jest przede wszystkim łaską dla nas, lecz dla ludu [1]; a dla naszego ludu wielkim darem jest to, że Pan wybiera spośród swojej trzody tych, którzy będą się opiekować Jego owcami w sposób wyłączny, jako ojcowie i pasterze. To sam Pan płaci kapłanom wynagrodzenie: „Dam im uczciwą zapłatę” (Iz 61, 8). I jest On, jak wiemy dobrym płatnikiem, choć ze szczególnymi właściwościami, jak ta, że płaci najpierw ostatnim, a następnie pierwszym: to w Jego stylu.
Czytanie z księgi Apokalipsy mówi nam, jaka jest zapłata Pana. Jest to Jego Miłość i bezwarunkowe przebaczenie naszych grzechów za cenę Jego krwi przelanej na krzyżu: „Ten, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego” (por. 1, 5-6). Nie ma większej zapłaty niż przyjaźń z Jezusem, pamiętajmy o tym. Nie ma większego pokoju niż Jego przebaczenie, a to wiemy wszyscy. Nie ma wyższej ceny niż cena Jego drogocennej Krwi, i nie możemy pozwolić, by była ona wzgardzona przez niegodne postępowanie.
Jeśli czytamy sercem, drodzy bracia kapłani, są to wezwania Pana, abyśmy byli Mu wierni, abyśmy byli wierni Jego przymierzu, abyśmy pozwolili się kochać, abyśmy pozwolili sobie przebaczyć. Są to zachęty skierowane nie tylko do nas samych, ale także po to, abyśmy mogli z czystym sumieniem służyć świętemu ludowi Bożemu. Ludzie zasługują na to, a nawet tego potrzebują. Ewangelia św. Łukasza mówi nam, że po tym, jak Jezus przeczytał przed swoim ludem fragment z proroka Izajasza i usiadł, „oczy wszystkich były w Niego utkwione” (por. 4,20). Także Apokalipsa mówi nam dzisiaj o oczach utkwionych w Jezusie, o nieodpartym przyciąganiu przez ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana, które skłania nas do wielbienia i uznania: „Oto nadchodzi z obłokami i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen” (1,7). Ostateczna łaska, kiedy zmartwychwstały Pan powróci, będzie polegała na natychmiastowym rozpoznaniu – zobaczymy Go przebitego, rozpoznamy, kim jest i kim my jesteśmy – grzesznikami; nikim więcej.
„Utkwienie wzroku w Jezusie” jest łaską, którą jako kapłani musimy pielęgnować. Na koniec dnia dobrze jest spojrzeć na Pana, aby On spojrzał na nasze serca, a także na serca ludzi, których spotkaliśmy. Nie chodzi o liczenie grzechów, lecz o kontemplację z miłością, w której patrzymy na nasz dzień spojrzeniem Jezusa i w ten sposób dostrzegamy łaski tego dnia, dary i wszystko, co dla nas uczynił, aby wyrazić wdzięczność. Ukazujemy Mu także nasze pokusy, aby je rozpoznać i odrzucić. Jak widzimy, chodzi o to, aby zrozumieć, co jest miłe Panu i czego On od nas oczekuje tu i teraz, w naszej aktualnej historii.
A może, jeśli wytrzymamy Jego spojrzenie pełne dobroci, da nam znak, abyśmy pokazali Mu nasze bożki. Te bożki, które – jak Rachela – ukryliśmy pod fałdami naszego płaszcza (por. Rdz 31, 34-35). Pozwolenie Panu, aby zobaczył nasze ukryte bożki – wszyscy jej mamy. wszyscy! A to pozwolenie Panu, aby zobaczył nasze ukryte bożki, czyni nas silnymi wobec nich i odbiera im moc.
Spojrzenie Pana sprawia, że widzimy, iż w rzeczywistości oddajemy w nich chwałę samym sobie [2], ponieważ tam, w tę przestrzeń, którą przeżywamy, jakby była na wyłączność, wchodzi diabeł, dodając bardzo zły element: sprawia, że nie tylko „podobamy się” sobie, dając upust jakiejś namiętności lub pielęgnując jakąś inną, lecz także prowadzi nas do zastępowania nimi, tymi ukrytymi bożkami, obecności Osób Boskich – obecności Ojca, Syna i Ducha Świętego, które mieszkają w naszym wnętrzu. Takie sytuacje rzeczywiście mają miejsce. Mimo że wmawiamy sobie, iż potrafimy doskonale odróżnić, czym jest bożek, od tego, kim jest Bóg, w praktyce odbieramy miejsce Trójcy Świętej i oddajemy je diabłu, w swego rodzaju pośredniej adoracji ze strony tych, którzy ukrywając to, nieustannie słuchają jego słów i karmią się jego wytworami, tak iż w końcu dla Boga nie pozostaje nawet kącik. Ponieważ on jest taki, posuwa się naprzód powoli. A innym razem mówiłem o „uprzejmych” demonach, o tych, o których Jezus mówi, że są gorsze, od tego, który został wypędzony. Ale one są „uprzejme”, dzwonią do drzwi, wchodzą i krok po kroku przejmują dom. Musimy być ostrożni, to są nasze bożki.
Chodzi o to, że bożki mają coś osobistego – pewien element. Kiedy ich nie demaskujemy, kiedy nie pozwalamy Jezusowi, by nam pokazał, że w sposób niewłaściwy szukamy w nich samych siebie bez powodu i że zostawiamy miejsce, w które wchodzi zły duch. Musimy pamiętać, że diabeł wymaga, abyśmy spełniali jego wolę i abyśmy mu służyli, ale nie zawsze domaga się, abyśmy mu służyli i adorowali go nieustannie, przeciwnie umie się poruszać, jest wspaniałym dyplomatą. Czeczenie go od czasu do czasu wystarcza mu, aby pokazać, że jest naszym prawdziwym panem, a nawet czuje się bogiem w naszym życiu i w naszym sercu.
To powiedziawszy, w czasie tej Mszy św. Krzyżma chciałbym powiedzieć wam o trzech obszarach ukrytego bałwochwalstwa, w których zły duch posługuje się swoimi bożkami, aby osłabić nasze powołanie duszpasterzy i stopniowo oddzielić nas od dobroczynnej i pełnej miłości obecności Jezusa, Ducha Świętego i Ojca.
Pierwsza przestrzeń ukrytego bałwochwalstwa otwiera się tam, gdzie panuje duchowa światowość, która jest „pewną propozycją życia: jest kulturą ulotności, pozorów, kulturą makijażu” [3]. Jej kryterium jest triumfalizm – pewien triumfalizm bez krzyża. A Jezus modli się, aby Ojciec bronił nas przed tą kulturą światowości. Ta pokusa chwały bez krzyża jest przeciwko osobie Pana, przeciwko Jezusowi, który uniża się we wcieleniu i który, jako znak sprzeciwu, jest jedynym lekarstwem przeciwko wszelkim bożkom. Bycie ubogim z ubogim Chrystusem i „dlatego że Chrystus wybrał ubóstwo”, jest logiką Miłości, a nie inną. W dzisiejszym fragmencie Ewangelii widzimy, jak Pan staje w swojej skromnej kaplicy i w swoim małym miasteczku – miasteczku całego życia, aby wygłosić to samo przesłanie, które wygłosi na końcu historii, kiedy przyjdzie w swojej chwale, otoczony aniołami. I nasze oczy muszą być utkwione w Chrystusa, w tu i teraz historii Jezusa ze mną, tak jak będą utkwione wtedy. Światowość polegająca na szukaniu własnej chwały okrada nas z obecności Jezusa pokornego i uniżonego, Pana, który jest blisko wszystkich, Chrystusa, bolejącego ze wszystkimi cierpiącymi, wielbionego przez nasz lud, który wie, kto jest Jego prawdziwym przyjacielem. Kapłan-światowiec to nie kto inny, jak po prostu sklerykalizowany poganin. Kapłan-światowiec to nie kto inny, jak po prostu sklerykalizowany poganin.
Inny obszar ukrytego bałwochwalstwa zakorzenia się tam, gdzie przyznaje się prymat pragmatyzmowi liczb. Ludzi, którzy mają tego ukrytego bożka, można rozpoznać po ich umiłowaniu do statystyk, które potrafią zatrzeć wszelkie cechy osobiste w dyskusji i dać pierwszeństwo większości, która ostatecznie staje się kryterium rozeznania, co jest okropne. Nie może to być jedyny sposób postępowania ani jedyne kryterium w Kościele Chrystusowym. Ludzi nie da się „policzyć”, a Bóg nie daje Ducha „według miary” (por. J 3, 34). W tej fascynacji liczbami tak naprawdę szukamy samych siebie i zadowalamy się kontrolą, jaką zapewnia nam ta logika, której nie interesują twarze i która nie jest logiką miłości, która kocha liczby. Cechą charakterystyczną wielkich świętych jest to, że umieją się wycofać, aby w ten sposób zostawić całą przestrzeń dla Boga. To usunięcie się, to zapomnienie o sobie i pragnienie bycia zapomnianym przez wszystkich innych, jest cechą charakterystyczną Ducha, który nie ma wizerunku, Duch nie ma własnego obrazu – bo nie ma swego obrazu po prostu dlatego, że jest cały Miłością, sprawiającą, że jaśnieje obraz Syna, a w nim obraz Ojca. Zastąpienie Jego Osoby, która ze swej natury lubi się „nie pokazywać” jest tym, do czego dąży bożek liczb, który sprawia, że wszystko „jest widoczne”, choć w sposób abstrakcyjny i rachunkowy, bez ucieleśnienia.
Trzecim obszarem ukrytego bałwochwalstwa, spokrewnionym z poprzednim, jest ten, który otwiera się przez funkcjonalizm, pociągającą sferę, w której wielu „ekscytuje się bardziej harmonogramem niż przemierzaną drogą”. Mentalność funkcjonalistyczna nie toleruje tajemnicy, stawia na skuteczność. Stopniowo ten bożek zastępuje w nas obecność Ojca. Pierwszy bożek zastępuje obecność Syna, drugi – obecność Ducha Świętego, a ten – obecność Ojca. Nasz Ojciec jest Stwórcą, a nie kimś takim, kto tylko sprawia, że rzeczy „działają”, lecz Tym, kto „stwarza” jak Ojciec, z czułością, biorąc pod opiekę swoje stworzenia i działając, aby człowiek był bardziej wolny. Funkcjonalista nie umie cieszyć się z łask, które Duch wylewa na swój lud, a którymi mógłby się „karmić” także jako robotnik, zarabiający na swoją płacę. Kapłan o mentalności funkcjonalistycznej ma własne pożywienie, którym jest jego ego. W funkcjonalizmie odkładamy na bok adorowanie Ojca w małych i dużych sprawach naszego życia i popadamy w samozadowolenie z powodu skuteczności naszych programów. Podobnie jak to uczynił Dawid, kiedy kuszony przez szatana, postanowił przeprowadzić spis ludności (por. 1 Krn 21, 1). Są to miłośnicy planu trasy, planu drogi, a nie samej drogi.
W tych dwóch ostatnich przestrzeniach ukrytego bałwochwalstwa (pragmatyzm liczb i funkcjonalizm) zastępujemy nadzieję, która jest przestrzenią spotkania z Bogiem, dowodami. Jest to postawa zarozumiałości ze strony pasterza, postawa, która rozbija jedność jego ludu z Bogiem i kształtuje nowego bożka, opartego na liczbach i programach: bożka „mojej władzy, naszej władzy” [4], naszego programu, naszych liczb, naszych planów duszpasterskich. Ukrywanie tych bożków (postawa Racheli) i nieumiejętność demaskowania ich w codziennym życiu szkodzi wierności naszego kapłańskiego przymierza i osłabia naszą osobistą relację z Panem. Ale czego chce ten biskup, który zamiast mówić o Jezusie, mówi nam dziś o bożkach? Niektórzy mogą tak myśleć…
Drodzy bracia, Jezus jest jedyną drogą, pozwalającą nie popełniać błędów w rozeznawaniu tego, co czujemy, do czego prowadzi nas serce…; On jest jedyną drogą, pozwalającą dobrze rozeznawać, konfrontując się z Nim każdego dnia, tak jakby również dzisiaj siedział w naszym kościele parafialnym i powiedział nam, że dzisiaj wypełniło się wszystko, co słyszeliśmy. Jezus Chrystus, będąc znakiem sprzeciwu – który nie zawsze jest okrutny czy surowy, ponieważ miłosierdzie jest znakiem sprzeciwu, a o wiele bardziej jest nim czułość – Jezus Chrystus, powtarzam, sprawia, że te bożki się ujawniają, żeby ich obecność, ich korzenie i ich działanie były widoczne, i żeby dzięki temu Pan mógł je zniszczyć, oto propozycja: uczynienie miejsca, aby Pan mógł zniszczyć nasze ukryte bożki. I musimy o nich pamiętać, być uważni, aby chwasty, jakimi są te bożki, które udało nam się ukryć w zakamarkach naszych serc, nie odrodziły się na nowo.
Na zakończenie chciałbym prosić św. Józefa, najczystszego ojca, nie mającego ukrytych bożków, aby uwolnił nas od wszelkiej żądzy posiadania, ponieważ to właśnie żądza posiadania jest żyzną glebą, na której wyrastają wspomniane bożki. I niech nam wyjedna także łaskę, byśmy nie poddawali się w trudnym zadaniu rozeznawania tych bożków, które tak często ukrywamy lub które się chowają. Prośmy również św. Józefa, aby tam, gdzie mamy wątpliwości, jak lepiej postępować, wstawiał się za nami, aby Duch Święty oświecił nasz osąd, tak jak oświecił jego, gdy był kuszony, by „potajemnie” (lathra) opuścić Maryję, tak abyśmy ze szlachetnością serca umieli podporządkować miłości to, czego nauczyliśmy się przez prawo [5].
PRZYPISY:
1. Ponieważ kapłaństwo służebne służy kapłaństwu wspólnemu. Pan wybrał niektórych, aby „w imieniu Chrystusa publicznie pełnili dla ludzi funkcję kapłańską” (SOBÓR WATYKAŃSKI II, Dekr. Presbyterorum ordinis, 2; por. Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, 10). „Wyposażeni bowiem w świętą władzę szafarze służą swoim braciom” (Lumen gentium, 18).
2. Por. Katecheza podczas audiencji generalnej, 1 sierpnia 2018 r.
3. Por. Homilia podczas Mszy św. w Domu św. Marty, 16 maja 2020.
4. J.M. BERGOGLIO, Meditaciones para religiosos [Medytacje dla zakonników], Bilbao, Mensajero, 2014, 145.
5. Por. List apost. Patris corde, 4, przypis 18.
za: ekai.pl
Wielki Piątek
Kazanie wygłoszone przez kard. Raniero Cantalamessa, OFMcap w czasie Liturgii Wielkiego Piątku
15 kwietnia 2022 r.
Ewangelista Jan w opisie Męki Pańskiej przywiązuje szczególną wagę do dialogu Jezusa z Piłatem i to właśnie nad nim chcemy przez kilka minut zastanowić się, zanim przejdziemy do dalszej części naszej liturgii.
Wszystko zaczyna się od pytania Piłata: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?” (J 18, 33). Jezus chce, aby Piłat zrozumiał, iż pytanie jest poważniejsze, niż się mu wydaje, ale że ma ono sens tylko wtedy, gdy nie jest jedynie powtórzeniem zarzutów postawionych przez innych. Pyta więc: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?”.
Próbuje skłonić Piłata do przyjęcia wyższego punktu widzenia. Mówi mu o swoim królestwie: królestwie, które „nie jest z tego świata”. Prokurator rozumie tylko jedno: że nie chodzi o królestwo polityczne. Jeśli chciałoby się rozmawiać o religii, nie chce wchodzić w tego typu kwestie. Dlatego z nutą ironii pyta: „A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: Tak, jestem królem” (J 18, 37).
Ogłaszając, że jest królem, Jezus naraża się na śmierć. Ale zamiast zaprzeczając, uwolnić się od winy, potwierdza to z całą mocą. Ujawnia swoje wyższe pochodzenie: „przyszedłem na świat…”. Zatem w sposób tajemniczy istniał przed życiem ziemskim, pochodzi z innego świata. Przyszedł na ziemię, aby być świadkiem prawdy. Traktuje Piłata jak duszę, która potrzebuje światła i prawdy, a nie jak sędziego. Bardziej interesuje go los Piłata niż swój własny. Swoim apelem o przyjęcie prawdy chce go skłonić do opamiętania się, do spojrzenia na sprawy innym okiem, do postawienia siebie ponad toczącym się w tej chwili sporem z Żydami.
Prokurator rzymski przyjmuje zaproszenie Jezusa, ale jest sceptyczny i obojętny na tego rodzaju spekulacje. Tajemnica, którą dostrzega w słowach Jezusa, przeraża go i woli zakończyć rozmowę. Mruknął zatem pod nosem, wzruszając ramionami: „Cóż to jest prawda?”, i wyszedł z pretorium.
* * *
Jakże aktualny jest ten fragment Ewangelii! Dziś, podobnie jak w przeszłości, człowiek nie przestaje zadawać sobie pytania: „Cóż to jest prawda?”. Ale, podobnie jak Piłat, nieuważnie odwraca się od Tego, który powiedział: „Przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”” i „Ja jestem Prawdą!”. (J 14, 6).
Za pośrednictwem Internetu śledziłem niezliczone debaty na temat religii i nauki, wiary i ateizmu. Uderzyła mnie jedna rzecz: wiele godzin dialogów, w których nie pada imię Jezus. A jeśli strona wierząca odważyła się czasem wspomnieć o nim i o fakcie jego zmartwychwstania, natychmiast starano się zamknąć dyskusję jako nieistotną dla tematu. Wszystko dzieje się „etsi Christus non daretur”: tak jakby człowiek, który nazywa się Jezus Chrystus, nigdy nie istniał na świecie.
Jaki jest tego skutek? Słowo „Bóg” staje się pustym pojemnikiem, który każdy może wypełnić według własnego uznania. Ale właśnie z tego powodu Bóg zatroszczył się o to, aby nadać swojemu imieniu treść: „Słowo stało się ciałem”. Prawda stała się ciałem! Stąd też usilne starania, aby pominąć Jezusa w dyskursie o Bogu: ludzkiej pysze odbiera wszelki pretekst, by samemu decydować o tym, czym jest Bóg!
„Ach tak: Jezus z Nazaretu!” – oponuje jeden z nich. „Ale jeśli ktoś wątpi, czy on w ogóle istniał!”. Słynny angielski pisarz ubiegłego wieku – znany szerokiej publiczności jako autor cyklu powieści oraz filmów „Władca Pierścieni”, John Ronald Tolkien – w jednym z listów udzielił takiej odpowiedzi swojemu synowi, który podniósł ten sam zarzut:
Trzeba zadziwiającej chęci by nie wierzyć, żeby przypuszczać, że Jezus nigdy nie istniał lub, że nie wypowiedział przypisywanych mu słów, tak niemożliwych do wymyślenia przez jakąkolwiek inną istotę na świecie: „Zanim Abraham stał się, Ja jestem” (J 8,58); oraz „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9)[1].
Jedyną alternatywą dla prawdy o Chrystusie – dodał pisarz – jest to, że jest to „przypadek szaleńczej megalomanii i gigantycznego oszustwa”. Czy jednak taki przypadek mógłby wytrzymać dwadzieścia wieków ostrej krytyki historycznej i filozoficznej i wydać takie owoce, jakie wydał?
Dziś wykraczamy poza sceptycyzm Piłata. Są tacy, którzy uważają, że nie należy nawet zadawać pytania: „Cóż to jest prawda?”, ponieważ prawda po prostu nie istnieje! „Wszystko jest względne, nic nie jest pewne! Myślenie, że jest inaczej, jest niedopuszczalnym zarozumialstwem!”. Nie ma już miejsca na „wielkie narracje o świecie i rzeczywistości”, w tym o Bogu i Chrystusie.
Bracia i siostry, ateiści, agnostycy lub wciąż poszukujący (jeśli ktoś słucha): to nie biedny kaznodzieja, taki jak ja, wypowiedział słowa, które zamierzam wam przekazać. Jest nim ten, którego wielu z was podziwia, o którym pisze i którego, być może, uważa się za uczniów i naśladowców: Søeren Kierkegaard, inicjator nurtu filozoficznego egzystencjalizmu:
„Och, tyle się mówi o ludzkiej nędzy i biedzie – powiada… tyle się mówi o zmarnowanych życiach — a przecież tylko życie takiego człowieka można uważać za zmarnowane, który … nie zauważył, nie zgłębił i nie zrozumiał tego, że w to wmieszany jest Bóg i że on, on sam, jego jaźń stoi wobec Boga”[2].
Mówi się: na świecie jest zbyt wiele niesprawiedliwości i zbyt wiele cierpienia, aby wierzyć w Boga! To prawda, ale pomyślmy, o ile bardziej absurdalne i nie do zniesienia staje się otaczające nas zło bez wiary w ostateczny triumf prawdy i dobra. Zmartwychwstanie Jezusa, które będziemy świętować za dwa dni, jest obietnicą i gwarancją, że ten triumf nastąpi, ponieważ on już się rozpoczął.
Gdybym miał odwagę apostoła Pawła, również musiałbym zawołać: „prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5, 20). Także i wy nie „marnujcie” swojego życia! Nie odchodźcie z tego świata tak, jak Piłat wyszedł z pretorium, z tym pytaniem, które czeka na odpowiedź: „Cóż to jest prawda?”. Jest to zbyt ważne. Chodzi o to, czy żyliśmy po coś, czy na próżno.
* * *
Dialog Jezusa z Piłatem daje jednak także okazję do innej refleksji, tym razem skierowanej do nas, wierzących i ludzi Kościoła, a nie do tych, którzy są poza nim. „Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie”: Gens tua et pontifices tradiderunt te mihi (J 18, 35). Ludzie Twojego Kościoła, Twoi kapłani opuścili Cię, pomniejszyli Twoje imię straszliwymi występkami! I czy powinniśmy jeszcze w Ciebie wierzyć? Również na ten straszny zarzut chciałbym odpowiedzieć słowami, które ten sam pamiętny pisarz napisał do swojego syna:
Nasza miłość może być osłaniona, a nasza wola skruszona przez spektakl niedociągnięć, głupstw i grzechów Kościoła i jego szafarzy, ale nie wierzę, by ci, którzy naprawdę uwierzyli, porzucili wiarę z tych powodów, a już najmniej ci, którzy znają historię… Jest to wygodne, ponieważ skłania nas do odwrócenia uwagi od siebie samych i naszych błędów i znalezienia kozła ofiarnego… Myślę, że jestem tak samo wrażliwy na skandale, jak ty i każdy inny chrześcijanin. W moim życiu wiele wycierpiałem z powodu księży, którzy są niedouczeni, zmęczeni, słabi, a czasem źli.
Takiego wyniku należało się zresztą spodziewać. Zaczęło się przed Paschą od zdrady Judasza, zaparcia się Szymona Piotra, ucieczki apostołów… A więc pozostaje płacz? Tak – polecił Tolkien swojemu synowi – nad Jezusem, dla tego, co musi znosić, z naszego powodu. Płacz – dodajemy dzisiaj – z ofiarami i za ofiary naszych grzechów.
* * *
Wniosek dla wszystkich, zarówno wierzących, jak i niewierzących. W tym roku Paschę obchodzimy nie przy radosnym dźwięku dzwonów, ale przy złowrogim dźwięku bomb i niszczycielskich eksplozji, które mają miejsce niedaleko stąd. Pamiętamy, co Jezus powiedział pewnego dnia na wieść o rozlewie krwi dokonanym przez Piłata i zawaleniu się wieży w Siloe: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie” (Łk 13, 5). Jeśli nie zamienicie waszych włóczni na sierpy, waszych mieczy na pługi (Iz 2, 4), a waszych pocisków na fabryki i domy, wszyscy w ten sam sposób zginiecie!
Ostatnie wydarzenia przypomniały nam o jednej rzeczy. Porządek świata może się zmieniać z dnia na dzień. Wszystko przemija, wszystko się starzeje, wszystko – nie tylko „błoga młodość” – zanika. Jest tylko jeden sposób, aby uciec przed prądem czasu, który ciągnie za sobą wszystko: przejść do tego, co nie przemija! Postawić stopy na twardym gruncie! Pascha oznacza przejście: w tym roku wszyscy przeżyjmy prawdziwą Paschę, Czcigodni Ojcowie, bracia i siostry: przejdźmy do Tego, który nie przemija. Przejdźmy teraz z sercem, zanim kiedyś przejdziemy z ciałem!
[1] From the Letters of J.R.R. Tolkien, ed. Humphrey Carpenter, with Christopher Tolkien, Houghton Mifflin 1981.
[2] Søeren Kierkegaard, Bojaźń i drżenie, Choroba na śmierć, przekł. Jarosław Iwaszkiewicz, Warszawa 1972, s. 163.
za: radiomaryja.pl
Wigilia Paschalna
Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Wigilii Paschalnej
16 kwietnia 2022 r.
Rozgwieżdżone noce ukraińskie, drogie sercu.
O spokoju i dobroczynna ciszo” (M. Bułhakow La guardia bianca, Milano 2012, 392).
W ten sposób wielki pisarz przywołał piękno rozgwieżdżonych nocy. Tymczasem wojenne noce są przeorane świetlistymi smugami śmierci. W tę noc, bracia i siostry, pozwólmy się wziąć za rękę niewiastom z Ewangelii, aby wraz z nimi odkryć jutrzenkę Bożego światła jaśniejącą w ciemnościach świata. Niewiasty te, gdy noc już słabła, a bezdźwięcznie wschodził pierwszy brzask świtu, poszły do grobu, by namaścić ciało Jezusa. I tam przeżyły wstrząsające doświadczenie: najpierw odkryły, że grób jest pusty; potem zobaczyły dwie postaci w olśniewających szatach, które oznajmiły im, że Jezus zmartwychwstał; i natychmiast pobiegły, aby oznajmić to pozostałym uczniom (por. Łk 24, 1-10). Widzą, słuchają, głoszą: poprzez te trzy działania my także wchodzimy w Paschę Pana.
Niewiasty widzą. Pierwsze przepowiadanie Zmartwychwstania nie jest powierzone formule, którą trzeba zrozumieć, lecz znakowi, który należy kontemplować. Na cmentarzu, przy grobie, gdzie wszystko powinno być uporządkowane i spokojne, kobiety „kamień zastały odsunięty od grobu. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa” (w. 2-3). Pascha zaczyna się więc od obalenia naszych schematów. Dociera z darem zaskakującej nadziei. Ale nie jest łatwo ją przyjąć. Czasami - musimy to przyznać - ta nadzieja nie znajduje miejsca w naszych sercach. Podobnie jak u niewiast z Ewangelii, także i w nas przeważają pytania i wątpliwości, a naszą pierwszą reakcją w obliczu nieoczekiwanego znaku jest lęk, „twarz pochylona ku ziemi” (por. w. 4-5).
Nazbyt często spoglądamy na życie i rzeczywistość oczami zwróconymi ku dołowi. Patrzymy jedynie na przemijający dzień dzisiejszy, jesteśmy rozczarowani przyszłością, zamykamy się w swoich potrzebach, siedzimy w więzieniu apatii, wciąż narzekamy i myślimy, że nic się nie zmieni. W ten sposób trwamy w bezruchu przed grobem rezygnacji i fatalizmu, grzebiąc radość życia. Jednak tej nocy Pan chce nam dać inne oczy, rozpalone nadzieją, że lęk, ból i śmierć nie będą miały względem nas ostatniego słowa. Dzięki Passze Jezusa możemy przejść z nicości do życia, „a śmierć nie będzie już mogła nas pozbawić naszego istnienia” (K. RAHNER, Cosa significa la Pasqua, Brescia 2021, 28): zostało ono całkowicie i na zawsze ogarnięte bezgraniczną miłością Boga. To prawda, że może nas przerażać i paraliżować, ale Pan zmartwychwstał! Spójrzmy w górę, zdejmijmy z oczu zasłonę goryczy i smutku, otwórzmy się na Bożą nadzieję!
Po drugie, niewiasty słuchają. Gdy ujrzały pusty grób, rzekli do nich dwaj mężowie w lśniących szatach: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (w. 5-6). Warto, abyśmy słuchali i powtarzali te słowa: nie ma Go tutaj! Za każdym razem, gdy twierdzimy, że zrozumieliśmy wszystko o Bogu, że potrafimy Go zmieścić w naszych schematach, powtórzmy sobie samym: nie ma Go tutaj! Ilekroć szukamy Go tylko w chwilach wzruszenia lub w potrzebie, a potem odkładamy Go na bok i zapominamy o Nim w konkretnych sytuacjach i wyborach dnia codziennego, powtarzajmy: nie ma Go tutaj! A kiedy myślimy o uwięzieniu Go w naszych słowach, formułach i przyzwyczajeniach, ale zapominamy szukać Go w najciemniejszych zakątkach życia, tam, gdzie są ci, którzy płaczą, walczą, cierpią i mają nadzieję, powtarzajmy: nie ma Go tutaj!
Usłyszmy także i my pytanie skierowane do niewiast: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” Nie możemy sprawować Paschy, jeśli nadal będziemy trwali w śmierci; jeśli pozostaniemy więźniami przeszłości; jeśli w życiu nie będziemy mieli odwagi, by pozwolić, żeby Bóg nam przebaczył, by zmienić się, by zerwać ze złymi uczynkami, by opowiedzieć się za Jezusem i Jego miłością; jeśli sprowadzimy wiarę do amuletu, czyniąc z Boga piękne wspomnienie minionych czasów, zamiast spotkać Go dzisiaj jako Boga żywego, który chce przemienić nas i świat. Chrześcijaństwo, które szuka Pana wśród reliktów przeszłości i zamyka Go w grobowcu przyzwyczajenia, jest chrześcijaństwem bez Paschy. Lecz Pan zmartwychwstał! Nie zatrzymujmy się przy grobach, ale idźmy i odkryjmy Go na nowo, Żywego! I nie bójmy się szukać Go także w twarzach naszych braci i sióstr, w historii tych, którzy mają nadzieję i marzenia, w bólu tych, którzy płaczą i cierpią: Bóg jest tam obecny!
W końcu niewiasty głoszą. Co głoszą? Radość Zmartwychwstania. Pascha nie jest po to, by pocieszyć w skrytości tych, którzy opłakują śmierć Jezusa, ale po to, by otworzyć ich serca na niezwykłe obwieszczenie zwycięstwa Boga nad złem i śmiercią. Światło zmartwychwstania nie chce więc zatrzymywać kobiet w ekstazie osobistej radości, nie toleruje postaw zasiedziałych, lecz rodzi uczniów-misjonarzy, którzy „wracają od grobu” (por. w. 9) i niosą wszystkim Ewangelię Zmartwychwstałego. Dlatego niewiasty, widząc i słysząc, biegną, aby oznajmić uczniom radość Zmartwychwstania. Wiedzą, że mogą zostać wzięte za szalone, do tego stopnia, że Ewangelia mówi, iż słowa ich brzmiały jak „ czcza gadanina” (w. 11), ale nie martwią się o swoją reputację, o obronę swojego wizerunku; nie mierzą swoich uczuć, nie kalkulują słów.
Jakże piękny jest Kościół, który w ten sposób przemierza drogi świata! Bez lęku, bez taktyki i oportunizmu, tylko z pragnieniem niesienia wszystkim radości Ewangelii. Do tego właśnie jesteśmy powołani: by doświadczać Zmartwychwstałego Pana i dzielili się Nim z innymi; odsuwać kamień od grobu, w którym często zapieczętowaliśmy Pana, aby szerzyć Jego radość w świecie. Sprawmy, aby zmartwychwstał Jezus, Żyjący, z grobów, w których Go zamknęliśmy; uwolnijmy Go od formalności, w których często Go więziliśmy; obudźmy się ze snu spokojnego życia, w którym Go niekiedy układaliśmy, aby już nam nie przeszkadzał i nie niepokoił. Wnośmy Go w nasze codzienne życie: poprzez gesty pokoju w tym czasie naznaczonym okropnościami wojny; poprzez dzieła pojednania w zerwanych relacjach i przez współczucie dla potrzebujących; poprzez działania na rzecz sprawiedliwości pośród nierówności i prawdy pośród kłamstw. A przede wszystkim nieśmy Go z uczynkami miłości i braterstwa.
Bracia i siostry, nasza nadzieja ma na imię Jezus. Wszedł do grobu naszego grzechu, dotarł do najdalszych miejsc, gdzie byliśmy zagubieni, przeszedł przez plątaninę naszych lęków, dźwigał ciężar naszych ucisków i z najciemniejszych głębin naszej śmierci obudził nas do życia i przemienił naszą żałobę w taniec. Świętujmy Paschę z Chrystusem! On jest żywy i wciąż przechodzi, przemienia i wyzwala. Z Nim zło nie ma już mocy, porażka nie może nas powstrzymać przed rozpoczęciem od nowa, śmierć staje się przejściem ku początkowi nowego życia. Ponieważ z Jezusem, Zmartwychwstałym, żadna noc nie jest nieskończona, a nawet w najgęstszych ciemnościach jaśnieje gwiazda poranna.
za: papiez.wiara.pl
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 78 gości oraz 0 użytkowników.
![]() |
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
||||||
![]() |
![]() |