|
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Kiedyś jeden z klasyków napisał "chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa". Dziś - śledząc debatę na różnych forach - często brakuje giętkich języków mających połączenie z głową, niekoniecznie myślącą, a mimo to potok słów (niekiedy pełnych nienawiści, pogardy czy kłamstwa) się nie kończy. Czasem obserwując różne wypowiedzi na forach czy w tv zastanawiam się, czy osoba mówiąca naprawdę nie widzi (albo nie chce zobaczyć; albo widzi, ale nie chce, aby inni zobaczyli ....), że nie ma nic do powiedzenia, że opowiada głupoty czy chwyta się emocji lub wycieczek personalnych albo zwyczajnie mówi nie na temat czy działa jak generator przemówień zapętlający się w wyuczone formułki, populistyczne hasłach, krzywdzące uogólnienia.
Jeden z księży publikujących na fb, w kwestii internetowych dyskusji słusznie zauważył, że zanim zaczniesz pisać, musisz szczerze odpowiedzieć sobie na powyższe pytania: "1. Co chcesz powiedzieć? 2. Jak? 3. Po co? 4. Dlaczego akurat ty, akurat tu i akurat teraz? Gdybyśmy zadawali sobie te pytania zawsze, ilekroć mamy coś napisać...".
Standardem staje się, że na fb wielu osób ma swoje profile i często zabiega o nowych czytelników. Jednak łatwo jest znajdując tego "jedynego, postępowego, mądrego" ... itp. ... wpaść w pewną pułapkę manipulacyjną. Otóż, zamiast "on myśli tak jak ja" przejść do "ja myślę tak jak on" a tu już krok do "on myśli za mnie a ja myślę, że myślę".
Ostatnio śledziłem dyskusję odnośnie bilbordu o konkubinatach. Padało tam zarówno wiele argumentów za akcją jak i przeciw. Ale gdyby skończyło się tylko na argumentach byłoby super. No ale poszło o racje - "ja mam rację, moja racja jest lepsza, ...". Zaczęło się przestrzeliwanie na doświadczenia i niuanse, łapanie za słówka, wycieczki personalne, insynuacje, uogólnienia i ... porażająca nieumiejętność dialogu. Im więcej postów tym mało kto przyjmował i chciał zrozumieć co myśli rozmówca.
Piszę to w kontekście przypomnianego dziś przez Jezusa przykazania miłości. Jego umiejscowienie w Piśmie Świętym jest genialne, po poprzedzone jest przez "Słuchaj". To wielka sztuka - zarówno realizowanie przykazania miłości względem Boga jak i bliźniego poprzedzone jest otwartością na słuchanie. A nam łatwiej zaczynać wszelkie rozmowy od zdań zaczepnych, wyrażających przewodnią rolę "naszości" w przeciwieństwie do "inności". Bo jak nie masz do powiedzenia nic dobrego - to nie pisz na czyimś profilu - a jak masz jakieś negatywne odczucia to skoryguj je pisząc np. na priv. No ale to jest możliwe wtedy, kiedy wyzbędziemy się pychy i megalomanii, że ja i tylko ja wiem najlepiej. Co więcej nie tylko wiem najlepiej ale moja "paczka" myśli tak jak ja więc klękajcie narody.
Na moim profilu fb umieściłem zdjęcie z "zagospodarowaniem" przestrzeni w czasie pierwszego dnia rekolekcji w Brwinowie. A zdjęcie umieściłem z prostego powodu - chciałem poprosić o modlitwę za rekolekcje. Pod zdjęciem oczywiście od razu dyskusja poszła w kierunku faryzeizmu liturgicznego co wolno, a czego nie - "Kto" jest ważny (pisane z wielkiej) a kto nie. Postanowiłem nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje i samemu robić to, co na daną chwilę uważam za najlepsze. Bo to jak opowiadać fabułę filmu osobie, która zobaczyła plakat lub kadr a mądrzy się, jakby cały film obejrzała i była co najmniej światowej sławy krytykiem. Zresztą nie uważam, że negatywnie trzeba pisać na profilach znajomych - szczególnie nie znając kontekstu czy celów. Incydent zakończył się usunięciem jednej osoby ze znajomych (pozdrawiam tradycjonalistów żyjących trydentem) i modlitwą dziękczynną za "braterską" wspólnotę księży, których niekoniecznie mocną stroną jest rozsądek.
Jak radzi pewien mądry ksiądz: "W każdej dyskusji warto mimo wszystko koncentrować się na argumentach, bo chociaż emocje, przekonania, manipulacja czy retoryka zdają się być bardziej skuteczne, to z czasem opadnie wszystko, jak po bitwie wielki kurz, i na polu walki zostanie tylko to, co było rozumną racją". "Plus ratio quam vis" - "Więcej znaczy rozum niż siła".
Kilka dobrych rad: Tak więc nie w każdej sprawie muszę zabierać głos, bo nie na wszystkim muszę się znać. Nie powinienem na wstępie przypisywać komuś złych intencji. Zawsze mogę wyrazić swoje zdanie, ale trzeba uważać, żeby zamiast tego zwyczajnie nie mieć za złe rozmówcy, że nie jest mną. Wycofanie się z rozmowy, kiedy druga strona nie łapie argumentów i nie chce wysłuchać, nie jest uznaniem, że ma rację tylko troską o czas i zdrowie psychiczne.
Dobrze, że wiosna coraz bliżej. <><
Na koniec z dedykacją dla zainteresowanych - piosenka:
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 70 gości oraz 0 użytkowników.
![]() |
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
||||||
![]() |
![]() |