Jest taka piosenka: "Gdy na morzu, wielka burza, Jezus ze mną w łodzi jest". Rzadko komentuję na stronie Ewangelię z dnia powszedniego (Mt 8,23-27), ale dzisiejsza jest szczególnie inspirująca do przemyśleń. Nawet nie dla tego, że pierwsza w lipcu, ale dlatego, że dotyka bardzo istotnej przestrzeni w wierze, tj. zaufania w moc Boga i odpowiedzi na to, kim dla nas jest Jezus. Dla mnie ważne jest to, że Jezus nie mówi: "to wasz problem, radźcie sobie sami", ale obudzony słowami "ratuj nas" działa, nie warunkując tego mała wiarą uczniów. Prawie każdego dnia mogę znaleźć w swoim życiu takie wydarzenia, do których pasują słowa "Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?". Dobrze, że nad wszystkim Jezus ma władzę, a wszelkie wichry i burze są mu posłuszne. Nie traktujmy Jezusa jako zbyteczny balast naszych łodzi, On jest nam potrzebny, abyśmy nie zginęli. Bo jest pokusa zapomnieć o Nim kiedy czujemy się bezpiecznie. Ale z osobą, którą się kocha, chce się być, niezależnie od okoliczności. Nie dajmy się oszukać, że obecność Jezusa nie jest nam potrzebna.
Czasem dobrze jest usłyszeć słowo "dziękuję", nawet jeśli wydaje się być ono nad wyraz. Szczególnie jeśli i tak naprawdę adresatem tego "dziękuję" jest Bóg, bo nic bez Niego. To On jest źródłem dobra.
"Poza tym, chciałam Księdzu powiedzieć, że bardzo lubię Księdza kazania. Są głębokie w swojej prostocie, "przejrzyste", a co najważniejsze "żywe" Słowem, bo zawsze czegoś we mnie na nowo dotykają ... No i czuć w nich "Oazowego ducha", który też w przeszłości formował moją wiarę ;-D! "
A od Domowego Kościoła dostałem prezent w postaci serialu Biblia na DVD i 48 przyjętych w mojej intencji Komunii Świętych. Więc zapraszam na projekcje :) Komunie zostawię sobie :P
Szkoda, że tak rzadko okazujemy sobie wdzięczność, a często zwyczajnie o niej zapominamy. Bo mimo, że większość to takie normalne (robią swoje słudzy nieużyteczni), ale ludzką życzliwość też wypada ćwiczyć. To znak, że mimo naszych braków, ktoś zauważa w nas dobro. Z drugiej strony, nawet jeśli na tym świecie coś przejdzie niezauważone, to w niebie czeka wieniec sprawiedliwości, przygotowany dla "wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego". Ćwiczmy się w małych życzliwościach.
Ktoś niedawno powiedział, że wojsko (armia) przyszłości to rozwinięte lotnictwo z arsenałem rakietowym oraz dobre siły specjalne. Taka diagnoza zainspirowała mnie do pewnego przemyślenia. Po pierwsze lotnictwo jest skuteczne gdy chodzi o obronę terytorium, ale zupełnie nie sprawdza się np. gdy trzeba uwolnić zakładnika. Pozwolę sobie użyć tego porównania dla zobrazowania aspektu duchowej walki, w której uczestniczy Kościół. W walce duchowej potrzeba "lotnictwa" - to znaczy szerokiej perspektywy działania, siły argumentów, precyzyjnego "uderzenia" w zło, tak, aby nie ranić cywili. Dlatego potrzeba słyszalnego głosu pasterzy Kościoła i świeckich, którzy wiernie trwają przy Ewangelii i wypływających z niej wartości a co za tym idzie, uderzają we wszelkie kłamstwo zagrażające wolności i życiu człowieka.
Ale jeśli człowiek jest w niewoli zła i grzechu, to na ratunek wysyła się dobrze przygotowany oddział specjalny. Na dzisiejsze czasy takim wojskiem są świeccy i duchowni, którzy odkrywają swoje powołanie do ewangelizacji. Przeszkoleni przez Ducha Świętego w miłości, uzbrojeni mocą z wysoka, mają nieść ratunek, nawet jeśli nikt nigdy nie pozna ich imion czy twarzy.
Przeciwnikiem jest zło i grzech, a nie człowiek zły i grzeszny. Z pierwszym walczymy, o drugiego walczymy.
I śmiech niekiedy może być nauką
jeśli się z przywar nie z osób natrząsa
Ignacy Krasicki
Jak to dobrze, że TV pozwala obejrzeć takie wydarzenie "kulturalne", jakim jest noc kabaretowa. Jakiś amfiteatr, stały zestaw grup kabaretowych i nadzieja na relaks, hmmmm. Wpisuje się to doskonale w profilaktykę dobrego spędzania wolnego czasu. Dzięki takim transmisjom, człowiek jest uprzedzony i wie, że jeśli na żywo pojawi się gdzieś jakikolwiek kabaret z tych medialnych, to lepiej w tym czasie pójść na pizze. No bo człowiek chciałby się ukulturalnić a tu strasznie można się oszukać. Mówi się "artysta kabaretowy", hmm w stosunku do niektórych to jak powiedzieć "kwadratowe koło" - ani sensu, ani polotu - a w głowie zamiast wzniosłej myśli - sieczka, prostactwo i bałagan. To czym się dzielę, to mini zamyślenie nad tym, co jest śmieszne.
"Z kolei środowiska określające się mianem „Kościoła otwartego” niejednokrotnie lansują duchownych i świeckich podważających oficjalne nauczanie Kościoła, a równocześnie dyskredytują tych, którzy stają w obronie prawdy" (Z komunikatu KEP). W wyjaśnieniu rzecznik KEP zwraca uwagę, że chodzi o uwrażliwienie na używanie tego pojęcia, jako środka sposobu uderzenia w Kościół (zob. "www"), nie zaś jako wprowadzanie kolejnych podziałów czy strofowanie środowisk kościelnych tak jak to zaczęły przedstawiać wprost czy wp (zob. "www_KEP", "www_WP"). Ech ten obiektywizm mediów, zawsze sensacja ważniejsza od prawdy lub rzetelnej informacji - chyba się do tego nie przyzwyczaję.
Czy są "formy i metody ewangelizacji"? Moja odpowiedź: same w sobie raczej "nie". Jest człowiek, który na nimi stoi i który ich używa a co najważniejsze Duch Święty, który to tak naprawdę ewangelizuje. Ewangelizacja to nie magia - nie dzieje się przed odprawianie rytuałów. Nie wystarczy stanąć na ulicy - pośpiewać, poskakać, pokazać pantomimę - aby powiedzieć "ewangelizowałem". Myślę też, że samo stwierdzenie, że kogoś zewangelizowałem - jest pewnym uproszczeniem. To tak jak w kawale o koniu i węglu. Cyt :D "Chłop podjeżdża furmanką pod dom i krzyczy - węgiel przywiozłem - na te słowa koń odwraca łeb i mówi - taaaaa, jasne, ty przywiozłeś". Pycha ma różne twarze. Jeśli ewangelizacja była skuteczna, to zasługa leży po stronie Boga. Bo nawet jeśli twoje świadectwo jest mega-super-hiper-wypasione, to jest tylko relacją z tego, czego w tobie dokonał Bóg. I jeśli twoje słowa poruszyły ewangelizowanego, to cała reszta jest dziełem Ducha Świętego. Dlatego głupi jest ewangelizator, który uwierzył w swoje metody i zdolności kosztem pokornego wołania "Przyjdź Duchu Święty" i który przestał być wdzięczny i radosny.
„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. W słowach tych zawiera się podstawowe wymaganie i przestroga zarazem. Jest to wymaganie rzetelnego stosunku do prawdy jako warunek prawdziwej wolności. Jest to równocześnie przestroga przed jakąkolwiek pozorną wolnością, przed wolnością rozumianą powierzchownie, jednostronnie, bez wniknięcia w całą prawdę o człowieku i o świecie”.
Redemptor hominis - św. Jan Paweł II
Warto przeczytać "Kard. Avery Dulles SJ - Jan Paweł II i prawda o wolności", oraz o roli Jana Pawła II w odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości "Jan Paweł II – papież wolności".
Może z definicji dzieckiem już dawno nie jestem. Dziś wszyscy chcemy być dorośli, a objawy zdziecinnienia uchodzą za coś nagannego (zresztą od strony psychicznej jest to słuszne). Natomiast nie do końca dobrze jest, jeśli zapomnimy o tym, że jesteśmy Dziećmi Bożymi. Dostałem sms-a z życzeniami na Dzień Dziecka Bożego :) i tak sobie uświadomiłem, że przecież każdy dzień naszego życia takim jest, a nasz Ojciec w Niebie nie szczędzi nam prezentów i życzliwości.
Przypominałem sobie też pewne wydarzenie. Kiedy byłem jako uczestnik na oazie w Rzymie, czekaliśmy na niedzielną audiencję w Castel Gandolfo z Janem Pawłem II. Tradycyjnie zamknięte drzwi pałacu i ogromna rzesza ludzi czekających na początek wpuszczania. Nasza oaza stała gdzieś w połowie. Ale oaza nie byłaby oazą, gdyby nie była radosna. Zaczęliśmy więc sobie śpiewać. Na początek poszło właśnie "Jestem Twoim dzieckiem Boże, nic nie wyrwie mnie z twych rąk. Jestem Twoim dzieckiem Boże, do siebie kiedyś zabierzesz mnie stąd. Alleluja, Alleluja". Drugiej piosenki już nie zaśpiewaliśmy. Usłyszał nas jakiś ksiądz stojący przy bramie razem z gwardzistami. Zwyczajnie po nas posłano, wyłuskano z całej grupy oczekujących i wpuszczono na dziedziniec pałacu jako pierwszych. Dziś sobie pomyślałem, no właśnie o to chodzi, świadectwo naturalnej i niewymuszonej radości z tego, że jestem dzieckiem samego Boga otwiera drzwi. Ostatni stają się pierwszymi. A radosne świadectwo zawsze jest zauważone.
Choć wokół nas było wiele osób i pewnie mało kto wiedział o czym śpiewamy (poza Alleluja), to widzieli radość. Hmmm, jak mawia Gienek Washable - "ale czad".
DZIECKO BOŻE WSZYSTKO MOŻE!!!!!
FN - "Nie możemy zmarnować takiej szansy!!" - hmmm, każdą szansę człowiek może zmarnować. Polak powie jeszcze "coooo, jaaa nie zmarnuję! - dzieciaku, z czym do ludzi - nie takie szansy marnowałem".
Zdarza się, że nawet marnujemy szansę nad szansami tj. Eucharystię. Szukamy wyjątkowości czy nadzwyczajności daleko, w ludziach zza oceanu, a marginalizujemy cud nad cudami i Boga realnie obecnego w Sakramencie Ołtarza. Paradoksy katolickiej wiary. Bóg potrafi odmienić nasze życie, niezależnie od tego, ile do tej pory zmarnowaliśmy szans. Przedstaw Jezusa swoim przyjaciołom już na najbliższej Mszy Świętej.
Myśl zasłyszana by xAD: "Ciekawe skąd bierze się w tak wielu z nas przekonanie, że - nie tylko, że mamy coś do powiedzenia na jakiś temat, ale że inni chcą to nasze zdanie poznać?". hmmmmmmmmmmmmmmmm
A na koniec odezwa - niech z pomocą przyjdzie wiersz Andrzeja Poniedzielskiego:
*** (Chodzi o to)
„Chodzi mi o to“, by język
a niechby i „giętki“
Nie mówił, tak – „wszystkiego“
„co pomyśli głowa“
I jeszcze, by ów język
- był nie nazbyt „prędki“
By – pauzy, ciszy
Myślom – nie żałował
I wyczuwam w sobie
taki instynkt – stadny
Skłonność taką, ale
nie, że zaraz – wilczą
Ot,
należeć chciałbym tylko,
do tych, którzy
bywa – Nie mają
nic do powiedzenia
A mimo to – milczą
Emocje przelewają się przez Polskę w związku z pogrzebem człowieka z pięcioma gwiazdkami. Jedni mówią "godny" inni "hańba", nosząc w sercu słuszny gniew i żal. "Pochować tam gdzie zasłużeni, pochować gdzie okupanci. Z honorami czy bez, z Mszą św. czy bez. A co ze świeckością państwa?" - itd itp. W tym wszystkim chrześcijanin musi się też odnaleźć. Piękne są w tym kontekście słowa Pisma św. mówiące "niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem, ani nie dawajcie miejsca diabłu". Wynika z nich, że wcale nikt nie mówi, że nie mamy odczuwać gniewu. Bo jak ktoś zrobił coś potwornego to mamy prawo się wewnętrznie gotować. Ale ma przyjść taki moment, kiedy oddamy sąd Bogu, oddamy Bogu należne miejsce sędziego. I chyba w tej sytuacji to jest ważne. Miłosierdzie Boga zawsze jest darem i zawsze człowieka zaskakuje.
Po prezentacji Dokumentu z Aparecidy jeden z księży napisał na twitterze: "
" HmmmmmmDlatego w nowo powstałym dziale "Pytania bez odpowiedzi typu <why>" pytam, no właśnie "why"? Rozumiem prawa autorskie odnośnie wydawnictwa, ale tak się zastanawiam. Czy czasem np. na stronie KEP nie powinna być kolekcja dokumentów Kościoła. Nie chodzi tu o ten wydany przez Przystanek Jezus, no bo po pierwsze to ich inicjatywa i wysiłek włożony w tłumaczenie. Ale np. zapytałbym o "Dyrektorium o pobożności ludowej" - czy ktoś o tym słyszał - albo "Dyrektorium ogólne o katechizacji" - to jest bardziej znane. Co łączy oba dyrektoria - aby je zacytować, trzeba mieć je w wersji papierowej. I żeby było jasne - moje pytanie dotyczy szerszego (łatwiejszego) dostępu do dokumentów. Oba dokumenty stoją na mojej półce i mają się dobrze. Ale wsadzając kij w mrowisko - myślę, że nie wszyscy je widzieli (łącznie z księżmi). Z drugiej strony - jak żyje się na bieżąco Kościołem - to takie rzeczy nie umykają i nie stają się przedmiotem liturgiczno-teologicznej wiedzy tajemnej.
Rocznica święceń - to rocznica, która jednocześnie jest pytaniem o gorliwość, wierność i motywacje. Człowiek przyjmując święcenia pozostaje człowiekiem - nie ma co liczyć na zaskakującą przemianę w anioła. Zresztą nie jest to konieczne, bo co najważniejsze, zawiera z Bogiem przymierze. To jest okazja do świętowania - bo często droga kapłańska nie jest łatwa - szczególnie, kiedy doświadcza się w gratisie ludzkiej nienawiści.
Dla mnie ważne jest to, komu zawierzyłem swoje życie. Wierzę, że to On pozwoli mi je przeżyć godnie i owocnie służyć tym, do których mnie posyła.
Dzisiejsza liturgia słowa przynosi kilka cennych myśli. Po pierwsze zachęta do wytrwania w wierze, bo "przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego". Po drugie zapewnienie ze strony Jezusa: "Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka". Ładnie to podsumowuje psalm:
Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach
i we wszystkich dziełach swoich święty.
Niech usta moje głoszą chwałę Pana,
a Jego święte imię niech wielbi wszystko, co żyje.
Oczywiście bardzo proszę o modlitwę za mnie i za mój kurs. Święconych tego dnia było nas 24 księży. Rocznica święceń to dla mnie też okazja do modlitewnej pamięci za kolegów. Przyjdź Duchu Święty! <><
Odkrycie na miarę nagrody Darwina :) Absurdalność pocieszaczy mówiących "nie jest tak źle, zobacz są tacy, co mają gorzej" ... Jasne - jest to powód do wdzięczności, ale żeby zaraz poprawiać sobie nastrój czy nastawienie do życia tylko dlatego, że są inni w gorszej sytuacji. Głupie. Z drugiej strony, to właśnie poznanie drugiego człowieka warunkuje to, czy można zestawiać ze sobą ludzkie ciężary. Niby kilogram metalu i kilogram pierza - to zawsze kilogram - jednak jak jedno i drugie spadnie na głowę, to reakcje są różne (np. ktoś ma uczulenie na pierze i pozornie błahy ciężar staje się zagrożeniem życia). Już lepiej pokazywać ludzi radosnych czy szczęśliwych i zachęcać do tego, aby do nich dołączyć.
"Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: Chcę, bądź oczyszczony! I natychmiast został oczyszczony z trądu". (Mt 8,3)
Nie tak dawno kupiłem sobie ikonę "Jezusa z przyjacielem" - wyobrażenie często obecne we wspólnocie "Przyjaciele Oblubieńca". To dość ciekawy obraz tego, kim jest święty - szczególnie w kontekście ostatnich kanonizacji. Ciekawe jest widzieć świętość jako owoc decyzji przyjęcia przyjaźni, jaką proponuje Jezus. Kiedy Jezus mówi do uczniów, że nie są sługami ale przyjaciółmi, mówi to w kontekście ostatniej wieczerzy i co najważniejsze, łączy z nowym przykazaniem, aby się miłowali tak jak on ich umiłował. Ta przyjaźń nie jest więc kumplostwem z Jezusem, ale wyraża się w tym, co jest sensem chrześcijaństwa - w miłości agape. Bliskość Pana, pomaga nam taką miłość wcielać w naszą codzienność - a to jest droga stawania się świętym. Stąd warto z Jezusem rozmawiać, spotykać się, pogłębiać relację - tak, aby ta przyjaźń nie była jednostronna, nie była powierzchowna. Jezus przyjaciel - to ten, kto jest blisko, na wyciągnięcie ręki. Tak jakby kładąc na moim ramieniu swoją rękę mówił: "Damy radę". Ta Ewangelia, którą proponuje, jest właśnie darem dającym wolność i siłę. Świętość w codzienności - przyjaźń z Przyjacielem.
"Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?". (Mt 14,31)
Wczoraj w strugach deszczu uczestniczyłem w czuwaniu modlitewnym na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Było to piękne doświadczenie modlącej się wspólnoty - zgromadzonej, aby oświadczyć mocy Jezusa. Ludzi było ile było. Trochę szkoda, że było to spotkanie delegacji ruchów a nie całych wspólnot (choć w Wieczerniku też była obecna mała grupka uczniów). Wielu pewnie pomyślało" "ejjj taka pogoda - nie chce mi się". Inni może mają już uczulenie na wszelkie "spędy" ku czci Jana Pawła II. Mi to spotkanie uświadomiło coś bardzo ważnego. Chodzi o to, czym jest Kościół - to znaczy, że jest wspólnotą zwołaną aby być razem i się modlić. Wspólnoty, która ma być znakiem - skupioną na osobie Jezusa Pana Zmartwychwstałego. To zwołanie nie dotyczy tylko słodkich i super warunków - ma kosztować. Czasem okolicznościami zewnętrznymi usprawiedliwiamy kolejne tracone przez nas okazje doświadczenia mocy wspólnoty. Jeśli wiara jest dla nas ważna, nie zatrzymają nas warunki atmosferyczne. Tak przecież też bywało na spotkaniach z papieżem - nieprzespana noc, czasem przejmujące zimno i deszcz, czasem upał. Jednak decyzja oddania tego czasu Panu przynosiła konkretne owoce.
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 59 gości oraz 0 użytkowników.
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
|||||||
|
Copyright © 2022 Jezus jest Panem! Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved. Strona istnieje od: 10.04.2001 r. |